piątek, 31 października 2008

Wizyta u weta

Wczoraj rano w drodze do łazienki napotkałam na panelach dziwne ślady. Po bliższym zapoznaniu się owa dziwna substancja okazała się... kocim pawiem z zawartością cienkich długich organizmów :> Spakowałam więc popołudniu Maleńtasy i pojechaliśmy do weta na odrobaczenie. Biała papka tak bardzo Małym smakowała, że zapluły nią cały kontener i moją kurtkę. Dziś wieczorem powtórka z rozrywki, tyle że w domu - wet dał mi strzykawki z papką uznając że sobie poradzę :>
Tylko czemu Małe są takie osowiałe? Jedynie Kropka galopuje przez pokoje jak zawsze i je za cała trójkę. Diabliki zawisną nad spodkiem, pomlaskają trochę i znikają...

wtorek, 28 października 2008

Jedna wielka rodzina

Razem śpią, razem jedzą... aż strach pomyśleć co jeszcze razem robią :)) I tylko biedna Suzi ciągle na uboczu ;))

piątek, 24 października 2008

Wieści

Co u nas.... mnie dręczy chandra jakowaś i tylko pozostaje mi podziwiać kociaki, że nic nie jest w stanie pozbawic je energii zyciowej i pomysłów. Czasem wręcz mam wrażenie, że objawia się u nich swoiste ADHD...szczególnie w okolicach 4 rano, kiedy to mam jeszcze cała godzinę snu przed sobą. Juz nawet Kropce się udziela. Dziś np. odkryła pralkę w kuchni i postanowiła spenetrować ją od środka. Wspięła się z trudem, wskoczyła do bębna i zaczęła bawić się w chowanego z ..... Suzi. (Zdjęcia poniżej, a ja będę musiała uważnie przeglądać wnętrze pralki zanim włączę pranie ;)) Potem, podczas gdy ja zmywałam po obiedzie, postanowiła wspiąć się po moich nogach aż na ramię... jak to dobrze że założyłam spodnie! Aby nie było nudno i mało oryginalnie, trzeba było sobie wspinaczkę urozmaicić ugryzieniem mnie w kolano, by, po osiągnięciu celu, usadowić się wygodnie na moim ramieniu, skutecznie uniemożliwiając mi dalsze prace w kuchni :)
Kastraci maja się wyśmienicie - w zasadzie jedzą i śpią i nie jest to bynajmniej powód do zmartwień, ponieważ Rudi od zawsze był leniem, natomiast Dżinks w końcu nim się stał. Wychodzi na dwór, ale po jakimś czasie grzecznie wraca do domu :)
Jakąś nerwowość zauważam ostatnio u Pań - Oska i Białaska nie potrafią przejść obok siebie spokojnie - muszą albo na siebie nawarczeć, albo w ostateczności wystrzelać jedna drugiej po łbie. Krew sie jeszcze nie polała na szczęście ;)) Przy czym Oska z dnia na dzień coraz bardziej odkrywa przed nami swoje prawdziwe "ja". Pokazała już jak pięknie potrafi hipnotyzować talerz z jedzeniem siedząc na kanapie pomiędzy nami i starając się jak najbardziej wtopić w zielone tło kanapy. Pokazała też, że potrafi się bawić - z nami lub sama ze sobą albo z Maleńtasami. Śmiesznie to wygląda jak wielka czarna kocica podskakuje do góry jak mały kitek próbując schwytać urojoną muchę :]
Jedynie Księżniczka się nie zmienia - w końcu jakby to wyglądało, gdyby kot o tak szlachetnej prezencji tarzał się po dywanie jak jakiś młodzik ;)
Od jakiegoś czasu wiadomo też, jak odróżnić Diabliki od siebie. Dziewczynka ma pod szyją biały śliniaczek widoczny na fotce, Diablik natomiast jest cały czarny.... i non stop drze paszczę - gdy ktoś obok niego przechodzi, gdy on przechodzi obok kogoś, gdy chce jeść, pić, gdy mnie wita, gdy jest zły, zniecierpliwiony, rozanielony itd. :)))
Pozdrawiamy wszystkich odwiedzających! :)

Zdjęcie rodzinne - mama i córcia:

Hrabia von Dżinks:
Rudziolek:
Rozbawiona Oska:

Diabliczka:
Diablik i Suzi:
Pralkot:



Pralkot wypadający z pralki:
Wszystko jedno gdzie, byleby było wygodnie:

Zlokalizuj Kropkę. W tle na meblach 2 ciemne kształty wykorzystują fakt niezamknięcia przez D. szuflady:

środa, 15 października 2008

Niusy

Dżinks i Rudy czują się fantastycznie - wrócili jeszcze wczoraj do domu i jakoś nie mają zamiaru udawać się gdziekolwiek.
Oska odzyskała swój głosik a Kropcia przestała się drapać w uszko. Nagłe ozdrowienie, czy udają?
Mali odkrywcy natomiast znaleźli nagle 2 niezidentyfikowane obiekty w przedpokoju. Trzeba je było dokładnie zbadać z każdej strony żeby ustalić do czego służą i czy przypadkiem nie stanowią zagrożenia dla kocich istnień. Obiekty zidentyfikowano jako kolejną świetną kryjówkę i dodatkowo - drapak.






wtorek, 14 października 2008

Ofermy

Jest już "jutro rano". Ofiara losu w postaci D. otwarła drzwi łazienki olewając pierzchające stamtąd Kocury, druga ofiara losu w postaci ojczulka szanownego otworzyła drzwi do piwnicy i koty spierdzieliły piwnicą na dwór.
Jedno mnie cieszy - czują się chyba o wiele lepiej niz wczoraj wieczorem - to założenie, bo podczas gdy dwie ludzkie ofermy rozłaziły się jak żółwie po domu, ja jeszcze spałam - była 5.00, a wstaję 5.15.
Cieszy mnie, że kociaki odzyskały swą żywiołowość, ale martwi to, że będąc osłabione mogą złapać jakiegoś wirusa! Jestem wręcz pewna, że wrócą z kocią grypa czy innym paskudztwem. Miały siedzieć w domu przez następne 10 dni, a nie zasuwać w chaszczach u sąsiadów. I taka to kurde bezsensowna robota - jeden coś robi, a dwóch pajaców wszystko niweczy.

poniedziałek, 13 października 2008

Doomsday

Część I.
No i zostawiłam Kociaste u weta. Mam je odebrać popołudniu gdy będą juz wybudzone.
Cyrk na kólkach miałam rano z pakowaniem Kocurków do transporterów. Dżinks w zasadzie przyjął fakt zamknięcia go w jeszcze mniejszym pomieszczeniu bez wiekszych emocji, natomiast Rudy wpadł w totalną panikę. Już wczoraj, gdy zamknęłam go z Dżinksem w "izolatce" robił wielkie oczy jak kot ze Shreka miaucząc rozpaczliwie. Dziś rano wypadł z izolatki jak poparzony, przywarł do ziemi i tak spłaszczony jak dywanik próbował przepełznąć pod moimi rękami na dwór, ale niecne łapy złapały Kicię i wpakowały do transportera. Siedząc w transporterze próbował wyważyć pycholem drzwiczki - niewiele brakowało i manewr by się udał, ale niecne łapy złapały Kocinę z transporterem i wrzuciły do auta - drzwiczkami do oparcia fotela żeby cholera ich nie wyrwała. I tak z towarzyszeniem rozwrzeszczanego kociego duetu dotarliśmy do weta.
CDN...

Część II.
Są w domu. Panowie podobno dzielnie się spisali, choć Dżinks zwymiotował na stole operacyjnym i zastanawiam sie co zeżarł skoro zgodnie z zaleceniami weta nic wieczorem nie dostał. Schował sobie chrupki na czarną godzinę, czy jak??? I tak jak Rudy nawet nie patrzy na jedzenie, tak Dzinks przywarł do miski i trudno go od niej odpędzić. Wet uznał, że Kocurki mogą cos zjeśc jak będą chciały więc chyba nie ma sie czym przejmować.
Łapy sie im plączą, ale nie przeszkadza im to wskakiwać na kaloryfery i fotele. Rudy od razu zabunkrował się w swoim azylu za zasłoną, Dżinks - na kaloryferze w kuchni. Nie jest źle, ale na wszelki wypadek zamknęłam Kiciorki w łazience - maja tam ciepło i przytulnie.... i przede wszystkim z linoleum łatwo usunąć kocie pawie. To chyba domena Rudego, bo odkąd znalazł się w domu już 3 razy zapaskudził mi podłogę... uhhh... jak to dobrze, że siedział w przedpokoju, a nie w pokoju na dywanie! Zobaczymy co będzie jutro rano.

Ps. dostałam rabat i gratis tabletki na robale dla Kotek ;) No i dziękujemy za trzymanie za nas kciuków!

Dżinks po wypuszczeniu z klatki (to małe czarne to jeden z Diabełków):
Dżinks chwilę potem:
Rudy po wypuszczeniu z klatki-Oska sprawdza czemu on taki nieruchawy:
Rudy chwile potem (dwie chwile potem dostał po łbie od Oski):

niedziela, 12 października 2008

Się porobiło

To juz jutro. Rudy i Dżinks się zdziwią po wybudzeniu... oby wszystko sie udało. Musiałam sobie 2 godziny urlopu załatwić żeby koty rano do weterynarza zawieźć - nie operuje w soboty niestety.
Poza tym epidemia jakowaś u nas - Kropka chyba złapała świerzbowca, natomiast Oska zachrypła... hmm... ciekawe co na to vet. Przy tej ilości kotów, które do niego wożę, powinnam mieć już rabat ;]

piątek, 10 października 2008

Śpiąca królewna

Tak wygląda Kropeczka po zabawie z Diabełkami. Śpi jak zabita i nic nie jest w stanie jej zbudzić - nawet branie na ręce. Czyż nie jest słodka? :))
(Paskudna jakość zdjęcia, bo robione telefonem naprędce).

środa, 8 października 2008

Inni podopieczni

Są u nas także jeszcze inne zwierzaki, którymi sie opiekujemy - kurki :) Te na zdjęciu poniżej są pod naszą opieka od pierwszego dnia po wykluciu się z jajka. Jakże miło było trzymać w ręku taką żółtą kuleczkę i patrzeć jak rośnie i się coraz bardziej oswaja. Do tej pory przychodzą na balkon i czekają aż ktos do nich wyjdzie.

Październik:Czerwiec 2008:

Czorty

Jak bardzo interesującym obiektem dla kociastych może stac się surowy kurczak przypomniałam sobie wczoraj, gdy po raz pierwszy od niepamietnych czasów postanowiłam przyrządzic najzwyklejsze kotlety z filetów z kurczaka. Zapach surowego mięsa przyciągnął do kuchni nawet maleńką Kropeczkę, która usadowiła mi się na kapciu i próbowała z całych sił ugryźć mnie w kostkę, podczas gdy reszta asystentów obsiadła mnie dookoła i miaucząc, zawodząc, mrucząc próbowała nakłonić mnie do wyjścia choć na sekundę z kuchni. Jako, że metoda ta nie skutkowała, kociaste przeszły do bardziej radykalnych prób zwędzenia mi kurczaka. Małe zaczęły buszować wśród ziemniaków i gdy je stamtąd przeganiałam Oska wskoczyła na blat i zaczęła się skradać do mięska. Nigdy nie wątpiłam w to, że mam inteligentne koty, ale żeby były aż tak podstepne? I to 2-miesięczne kociaki?? I nawet ta mała puchata kulka próbująca zaszkodzić mojej kostce - nie wiem czy chciała się pobawić, czy była w zmowie z resztą bandy.

Kropeczka będzie chyba wiekszym rozrabiaką niż 2 Diabełki razem wzięte. Już teraz smiga po mieszkaniu z jedną z prędkości kosmicznych, próbujac nadążyć za dwójką gamoni poruszających się z prędkością światła. Uczy się też w zastraszającym tempie - jeszcze wczoraj schody były dla niej przeszkodą nie do pokonania, a już dzisiaj przestały dla niej całkowicie istnieć. Mała idzie jak taran. Przewraca cięzkie buty - no bo glany przecież nie są lekkie, prawda? A poniewaz jest maleńka, zmiesci się wszędzie więc często spędzam popołudnia i wieczory na poszukiwaniach małego włochacza, który nie reaguje ani na "kici, kici", ani na "Kropuś, Kropeczko itp." ani na żadne inne zawołania. Jedynie Suzi potrafi ja odnaleźć - w końcu są najlepszymi kumpelami. No i Białaska zdradza często kryjówkę Malutkiej patrząc w tamtym kierunku - pilnuje przecież swojej dziewczynki. A Kropeczka, co widać na zdjęciach, wcale nie wygląda na małego czorta. Śliczne, białe pysio, wielkie ciągle zdziwione slepka, puchata sierść i delikatne ruchy - całkowite przeciwieństwo czarnulków, które już w oczach mają ogień.
Te dwa czorty sa ciągle w ruchu. Ja bym chyba padła po 10 minutach takiego galopu jaki one urządzają, ale ich to najwyraźniej nie męczy w ogóle. Akrobacje powietrzne opanowały do perfekcji - biegnąc z przeciwnych kierunków, potrafią wyskoczyć w powietrzu na siebie, warknąc, miauknąc, pacnąc na ziemie i pobiec dalej, by za sekundę pokaz powtórzyć. Wielki ubaw przy tym mają przewracając przy okazji Kropeczke, która nie zdąży nawet zareagować, więc tylko nerwowo i groźnie pomrukuje.
W przeciwieństwie do Kropki, która udaje że nie słyszy gdy ktoś ją woła, Czorty reagują na jedno, jedyne "zawołanie" - brzęk spodka o podłogę. Mysla, że ktoś nakłada jedzonko więc przybiegają jak najszybciej potrafią. Tak więc jesli nie potrafię zlokalizować miejsca, gdzie grasują małe bestie, albo bawią się ze mną w kotka i myszkę, gdy próbuję je przegonić z jakiegos pomieszczenia, podchodzę do spodka, trącam go nogą i maluchy zjawiają się prawie natychmiast.

Współczuję przyszłym właścicielom :)

wtorek, 7 października 2008

Rocznicowo

Kropka skończyła miesiąc
Diabełki - 2 miesiące
Suzi - 10 miesięcy
Ja - 11 rok pracy w tej samej firmie :D

Rudi i Dżinks czekają na kastrację październikową (to już 13-tego).
Oska, Księżniczka i Suzi idą pod nóż w listopadzie/grudniu.
Ja pod nóż się nie wybieram - chyba że mi o czymś nie wiadomo :>

niedziela, 5 października 2008

WeekEnd II

Wczoraj po raz pierwszy od 1,5 miesiąca wzięłam Dżinksia na dłużej do domu. Był tak zszokowany, że nie wiedział czy ma jeść, czy ocierać się o moje nogi, drzwi i co sie nawinęło po drodze, czy korzystać z okazji i zdrzemnąć się na ukochanym fotelu. Jednego był tylko pewien - gdy zobaczył drzwi balkonowe momentalnie zaczął prosić, by wypuścić go na dwór.
Małe wykazały wielkie zainteresowanie nowym-starym domownikiem, Suzi sprawę olała, a Oska wolała się zakamuflować :)
Rudy przypomniał sobie za to jak miło jest umościć sobie gniazdko na kolanach lub przewiesic się przez moją rękę gdy akurat piszę notkę na bloga. W związku z brakiem trzeciej ręki fotek Rudego brak.

Dżinks w pełnej krasie:

Nie wiedziałam, że mój laptop potrafi generować uszy i ogon:
Wdzięczymy się do obiektywu:
Wstydzioch:
Zieeeeeew:

WeekEnd

Siedzę sobie dziś rano przy śniadaniu i zastanawiam sie dlaczego firana z jednej strony wisi jak powinna, a z drugiej strony opiera się o podłogę jakby była o 5 cm za długa. Myślę sobie - niemożliwe żeby te małe czarne diabły naciągnęły firanę! No przecież firana nie należy do naciągliwych materiałów! Jeszcze troche czasu upłynęło zanim zauważyłam, że to nie firana dziwnie sie wydłuzyła, a połowa karnisza została zerwana. No cóż.... wprawdzie chciałam się tej firany kiedys pozbyc i obecnie jak najbardziej nadaje się do wyrzucenia, ale z tym karniszem to już przesada :>

Suzinka jako pieska wielce przyjacielska przyjaźni się z kociętami. Najbardziej lubi Kropeczkę, ponieważ ta nie potrafi jeszcze tak szybko biegać jak Diabełki, które potrafią być w kilku miejscach na raz i czasem człowiek ma wrażenie, że zamiast 2 małych czortów ma w mieszkaniu conajmniej szóstkę.

Gdzie jest Piesa?
Uwielbiam trącać Małą nosem:
Przyłapany:Kicia sprawdza co to za zamieszanie w przedpokoju:Zmęczone po zabawie ale szczęśliwe: