sobota, 2 stycznia 2010

Kiepski początek roku (Bad beginning)

Podejrzewam, że nie tylko ja jestem zadowolona z faktu, że Sylwester już minął. Wprawdzie zwierzaki niespecjalnie przejmowały się tym, co dzieje się za oknem (za wyjątkiem Oski, która po radosnym pierwszym wystrzale czmychnęła z fotela w sobie tylko wiadomym kierunku) jednak lepiej, gdy na zewnątrz jest cicho. Obawiałam się, że Suzi będzie histeryzować, ale ona spała sobie słodko na fotelu.
Jedynym poszkodowanym może być Bursztyn, który do chwili obecnej nie wrócił z wojaży. Jak słusznie zauważyła Abigail - mógł go spłoszyć jakiś wystrzał. Niestety poszukiwania i rozpytywanie o kota nie przyniosło żadnych rezultatów. Szkoda, że rok 2010 zaczął się dla nas niezbyt pomyślnie. Nadal czekam na powrót kocurka i nigdy nie przestanę... mimo iż coraz bardziej jestem przekonana, że już nie wróci....
Poniżej zamieszczam parę fotek Bursztyna - to jedne z ostatnich, jakie mu zrobiłam. Te akurat maja paskudną jakość, ponieważ były robione naprędce telefonem. Ten kot naprawdę uwielbiał moje towarzystwo...tak bardzo, że przesiadywał nawet w mojej torebce. W sierpniu skończył rok.
Dziękujemy wszystkim za trzymanie kciuków i słowa otuchy.

No i mnie przyłapała....

 Tjaaa...chyba się trzeba ewakuować.....




uhm...hello :D