niedziela, 21 grudnia 2008

I Love Your Blog


Jakiś czas temu zostałam bardzo mile zaskoczona przez Prowincjonalną Nauczycielkę a zarazem autorkę Kocio-Kwika, która wyróżniła mój blog tytułem I Love Your Blog :) Dziękujemy raz jeszcze!
Trochę trwało zanim podjęłam decyzję, które blogi wyróżnić, ponieważ wszystkie te, które znajdują się w moich linkach są szczególne i zasługują na uwagę. Ale ponieważ ma ich być tylko 7, nie mam wyjścia:

1. Kocio-Kwik

2. Pamiętnik Burej Kotki z Podwórka

3. Łakocie

4. Efka i Koty

5. Sztuka Mruczenia

6. Kot - Dziewczynka

7. Pure Shores

Blogi te uczą bezwarunkowej miłości do kotów, pełnej poświęcenia i wyrozumiałości. Historie opowiedziane czasem z punktu widzenia kocich stworzeń wzruszają i bawią jednocześnie oraz pozwalają wierzyć, że są jeszcze ludzie, którzy cały swój czas potrafią poświęcić dla ratowania maleńkich kocich istnień.
Mbmm zaś zasługuje na szczególne wyróżnienie, ponieważ to Ona zainspirowała mnie do stworzenia swojego własnego bloga. Nie pamiętam już jak do Niej trafiłam, wiem tylko że każdy dzień zaczynam od czytania właśnie Jej bloga. Chyba zawsze będa Ją darzyć najwiekszym sentymentem :)

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Przylepa

Tak można powiedzieć o Osce. Każdy z naszych kotów jest jedyny w swoim rodzaju, ale Oska od początku była inna niż wszystkie.
Gdy siostra wypuściła ją z koszyka, Oseczka jak gdyby nigdy nic, nie spiesząc się, stawiając dostojnie łapkę za łapką, z zadartym ogonkiem powędrowała sobie od razu na "koci" fotel. Dla niewtajemniczonych - koci fotel to ten, na którym zawsze można znaleźć kota, i mimo że fotele wystepują u mnie w liczbie sztuk 2, koty i tak wybiorą właśnie TEN, a nie inny. Mało tego, koci fotel jest także ulubionym fotelem Suzi, a wówczas mamy juz problem, ponieważ Suzi i koty sztuk 4 (wtedy, obecnie 5, a nie tak dawno 7) raczej nie są w stanie zmieścić się na powierzchni 50x50. Tak więc Osiaczek usadowił się na kocim fotelu i nie zamierzał się nigdzie stamtąd ruszać. Nazajutrz odkryła dopiero, że oprócz kociego fotela istnieje jeszcze jakieś pomieszczenie z mięciutką pościelą i tam się też zabunkrowała. No cóz, jako że kicia nowa, nie chcieliśmy jej stresować i pozwalaliśmy sypiać w łóżku... do czasu. Reszta towarzystwa wydawała się nie rozumieć dlaczego nowy domownik jest faworyzowany więc trzeba było zrównać Osiaczka w prawach z pozostała gromadką. Oj, pamiętam jakie oczy wywaliła na mnie Białaska, gdy zrzuciłam ją z pościeli... "ale jak to? Ona może a ja to co? Pies??". Osiaczek do dziś ma jakiś sentyment do sypialni, bo staje czasami na progu przed zamkniętymi drzwiami, zadziera swój okrągły łepek do góry i patrząc złotymi oczami mówi: "miau", co w wolnym tłumaczeniu oznacza zapewne prosbę o otwarcie drzwi. Mało tego nauczyła tej sztuczki swoje dwa czarne Diabliki. Gdy więc wstawałam rano do pracy i otwierałam drzwi sypialni padałam ze śmiechu widząc 3 czarne postacie usadowione na progu, czekające tylko na okazje by wedrzeć się do środka. O zgrozo, a ja myślałam z początku, że one mnie tak miło witają...
Wracając do Osiaczka - kicia przemiła, ale jakoś nigdy nie była skora do okazywania uczuć. Nie protestowała, gdy ktos ja głaskał, czy brał na kolana, ale też Jej Wysokośc sama po mizianie nie przyszła. Dopiero jakiś miesiąc czy 2 temu zauważyłam, że koteczka zaczyna domagać się uwagi. Zdarzało się, że ni stąd ni zowąd kicia wskakiwała na laptopa, ale na tym zabawa sie kończyła. Któregoś dnia jednak siedziałam sobie tak jak dzisiaj przed laptopem i cos dziobałam. Kątem oka widziałam, że do pokoju weszła Oska, znudzona jakby, rozejrzała się dokoła leniwie, zauwazyła mnie i podeszła. Usiadła obok krzesła i patrząc na mnie a jednocześnie udając że nie patrzy (skomplikowane, ale kociarze wiedzą zapewne o czym mowa) zaczęła mruczeć. W związku z kompletnym brakiem uwagi z mojej strony, postanowiła przedsięwziąć bardziej radykalne kroki. Wskoczyła na biurko i usadowiła się obok mojego ramienia, o dziwo nie wchodząc na klawiaturę. Ja nic - dziobie sobie dalej co dziobałam, aż nagle czuję jakby ktos mnie trącił w ramię. Patrzę, a to Osiaczek trąciła mnie łepkiem. Pogłaskałam kicię - "pomyliła się" - pomyslałam. A tu znowu - pyk - Oska juz nie tylko trąciła mnie łepkiem, ale przywarła do mojego ramienia całą sobą. To było pierwsze przełamanie lodów. Teraz zdarza się jej to bardzo często. Wchodzi na biurko i przykleja sie do mojego ramienia. Trzeba wówczas przerwać pisanie i skupic uwage na Kocince, i głaskac tak długo az Kicia uzna, że już dość i sobie pójdzie. A gdy kicię weźmie się na ręce, układa się na ramieniu, łapeczka przy łapeczce, zamyka oczy i zaczyna mruczeć. Ewentualnie podziwia świat z wysoka wielce zainteresowana. Może tak siedzieć godzinami... teraz liczę jej ten czas w minutach, bowiem Kocinka przytyła troszku i po jakimś czasie zaczynają mi już drętwieć ręce.
Poza tym zasypia w pozycji "pokabrzuszek", poluje na urojone myszy, jakiś czas temu polowała nawet na Kropeczkę, teraz wystarcza jej dziura po sęku, który wypadł z deski w podłodze. Skacze na nią, gdy dziura najmniej się tego spodziewa, podskakuje jak mały źrebak, bokiem, z ogonem w pałąk i oczami jak spodki.
Taki to się z Oseczki pieszczoch i rozrabiaka zrobił :)

sobota, 6 grudnia 2008

Rozstanie nr 2.

W czwartek pożegnaliśmy się z naszą maleńką Kropeczką :( Jakoś było mi bardziej przykro niz wówczas, gdy oddawaliśmy Diabliczkę. Biedaczka, niczego nie podejrzewała - spała sobie na kanapie i nagle włożono ją do koszyka, przekazano w ręce jakiegoś obcego człowieka i zabrano z bezpiecznego domu. Oby w nowym miejscu była szczęśliwa. Ja w każdym razie przez ostatnie 2 noce prawie nie spałam - najpierw mi się śniło, że Kropeczka jest maltretowana, dzisiaj - że wróciła z powrotem do nas.
Już nikt nie będzie mi się wspinał po nogach, nie bacząc czy mam spodnie, czy ostatnią warstwą jest moja skóra- do dziś mam na nogach kropki po pazurach Kropki. Nikt już nie będzie łaził za mną z kąta w kąt, tak jak robiła to Kropka. Nikt już nie wpadnie mi do wanny, gdy biorę kąpiel... jaka szkoda... :(
Ciekawa jestem czy Suzi tęskni. Dzis próbowała zaczepiać Diablika dokładnie tak, jak to robiła w stosunku do Kropki, ale Diablik nie przejawiał ochoty do zabawy.
Mam też wieści dotyczące Diabliczki - podobno zadomowiła się w nowym miejscu na całego. Właścicielowi wdrapuje się na szyję i tak sobie siedzą... zobaczymy jak będzie z Kropką.
Poniżej kilka ostatnich fotek Kropki, i jej pierwsze, gdy miała 3 tygodnie.

Pancio kupił sobie buty, trzeba więc było się z tą sprawą bliżej zapoznać :)







Jedno z jej najsłodszych zdjęć:
3-tygodniowa Kropeczka: