Tak, dałam sie skusić przemiłej pani w sklepie zoologicznym i zakupiłam dla kociastych zabawkę - mysz sznurkową z czymś szeleszczącym wewnątrz. Niestety kociaste nawet się myszą nie zainteresowały, totalnie olały temat, zaś dziś rano znalazłam ową mysz w paszczy Suzinki. Dobrze, że zabawka się nie marnuje, ale teraz to sie obawiam, że długo nie wytrzyma naporu Suzinych ząbków. Chwilowo jeszcze jest w całości, no ale skoro Suzi wyszarpała listwę przypodłogową oraz kawałek balkonu, to dlaczego miałaby nie poradzić sobie z taką zabaweczką, prawda? ;)
Apropos ząbków - Diablik znalazł nowy sposób okazywania nam swoich uczuć - podgryzanie. Podchodzi, niby to ociera się o ręke żeby za sekundę walnąć mnie zębami. Na szczęście żadna z moich rąk jeszcze nie ucierpiała, bo kocinka jest wyjątkowo delikatna... i oby tak zostało :)
Apropos ząbków - Diablik znalazł nowy sposób okazywania nam swoich uczuć - podgryzanie. Podchodzi, niby to ociera się o ręke żeby za sekundę walnąć mnie zębami. Na szczęście żadna z moich rąk jeszcze nie ucierpiała, bo kocinka jest wyjątkowo delikatna... i oby tak zostało :)
2 komentarze:
ale fajniasta
e, tam...najlepsza do zabawy jest żywa mysz...
Prześlij komentarz