Tak można powiedzieć o Osce. Każdy z naszych kotów jest jedyny w swoim rodzaju, ale Oska od początku była inna niż wszystkie.
Gdy siostra wypuściła ją z koszyka, Oseczka jak gdyby nigdy nic, nie spiesząc się, stawiając dostojnie łapkę za łapką, z zadartym ogonkiem powędrowała sobie od razu na "koci" fotel. Dla niewtajemniczonych - koci fotel to ten, na którym zawsze można znaleźć kota, i mimo że fotele wystepują u mnie w liczbie sztuk 2, koty i tak wybiorą właśnie TEN, a nie inny. Mało tego, koci fotel jest także ulubionym fotelem Suzi, a wówczas mamy juz problem, ponieważ Suzi i koty sztuk 4 (wtedy, obecnie 5, a nie tak dawno 7) raczej nie są w stanie zmieścić się na powierzchni 50x50. Tak więc Osiaczek usadowił się na kocim fotelu i nie zamierzał się nigdzie stamtąd ruszać. Nazajutrz odkryła dopiero, że oprócz kociego fotela istnieje jeszcze jakieś pomieszczenie z mięciutką pościelą i tam się też zabunkrowała. No cóz, jako że kicia nowa, nie chcieliśmy jej stresować i pozwalaliśmy sypiać w łóżku... do czasu. Reszta towarzystwa wydawała się nie rozumieć dlaczego nowy domownik jest faworyzowany więc trzeba było zrównać Osiaczka w prawach z pozostała gromadką. Oj, pamiętam jakie oczy wywaliła na mnie Białaska, gdy zrzuciłam ją z pościeli... "ale jak to? Ona może a ja to co? Pies??". Osiaczek do dziś ma jakiś sentyment do sypialni, bo staje czasami na progu przed zamkniętymi drzwiami, zadziera swój okrągły łepek do góry i patrząc złotymi oczami mówi: "miau", co w wolnym tłumaczeniu oznacza zapewne prosbę o otwarcie drzwi. Mało tego nauczyła tej sztuczki swoje dwa czarne Diabliki. Gdy więc wstawałam rano do pracy i otwierałam drzwi sypialni padałam ze śmiechu widząc 3 czarne postacie usadowione na progu, czekające tylko na okazje by wedrzeć się do środka. O zgrozo, a ja myślałam z początku, że one mnie tak miło witają...
Wracając do Osiaczka - kicia przemiła, ale jakoś nigdy nie była skora do okazywania uczuć. Nie protestowała, gdy ktos ja głaskał, czy brał na kolana, ale też Jej Wysokośc sama po mizianie nie przyszła. Dopiero jakiś miesiąc czy 2 temu zauważyłam, że koteczka zaczyna domagać się uwagi. Zdarzało się, że ni stąd ni zowąd kicia wskakiwała na laptopa, ale na tym zabawa sie kończyła. Któregoś dnia jednak siedziałam sobie tak jak dzisiaj przed laptopem i cos dziobałam. Kątem oka widziałam, że do pokoju weszła Oska, znudzona jakby, rozejrzała się dokoła leniwie, zauwazyła mnie i podeszła. Usiadła obok krzesła i patrząc na mnie a jednocześnie udając że nie patrzy (skomplikowane, ale kociarze wiedzą zapewne o czym mowa) zaczęła mruczeć. W związku z kompletnym brakiem uwagi z mojej strony, postanowiła przedsięwziąć bardziej radykalne kroki. Wskoczyła na biurko i usadowiła się obok mojego ramienia, o dziwo nie wchodząc na klawiaturę. Ja nic - dziobie sobie dalej co dziobałam, aż nagle czuję jakby ktos mnie trącił w ramię. Patrzę, a to Osiaczek trąciła mnie łepkiem. Pogłaskałam kicię - "pomyliła się" - pomyslałam. A tu znowu - pyk - Oska juz nie tylko trąciła mnie łepkiem, ale przywarła do mojego ramienia całą sobą. To było pierwsze przełamanie lodów. Teraz zdarza się jej to bardzo często. Wchodzi na biurko i przykleja sie do mojego ramienia. Trzeba wówczas przerwać pisanie i skupic uwage na Kocince, i głaskac tak długo az Kicia uzna, że już dość i sobie pójdzie. A gdy kicię weźmie się na ręce, układa się na ramieniu, łapeczka przy łapeczce, zamyka oczy i zaczyna mruczeć. Ewentualnie podziwia świat z wysoka wielce zainteresowana. Może tak siedzieć godzinami... teraz liczę jej ten czas w minutach, bowiem Kocinka przytyła troszku i po jakimś czasie zaczynają mi już drętwieć ręce.
Poza tym zasypia w pozycji "pokabrzuszek", poluje na urojone myszy, jakiś czas temu polowała nawet na Kropeczkę, teraz wystarcza jej dziura po sęku, który wypadł z deski w podłodze. Skacze na nią, gdy dziura najmniej się tego spodziewa, podskakuje jak mały źrebak, bokiem, z ogonem w pałąk i oczami jak spodki.
Taki to się z Oseczki pieszczoch i rozrabiaka zrobił :)
Gdy siostra wypuściła ją z koszyka, Oseczka jak gdyby nigdy nic, nie spiesząc się, stawiając dostojnie łapkę za łapką, z zadartym ogonkiem powędrowała sobie od razu na "koci" fotel. Dla niewtajemniczonych - koci fotel to ten, na którym zawsze można znaleźć kota, i mimo że fotele wystepują u mnie w liczbie sztuk 2, koty i tak wybiorą właśnie TEN, a nie inny. Mało tego, koci fotel jest także ulubionym fotelem Suzi, a wówczas mamy juz problem, ponieważ Suzi i koty sztuk 4 (wtedy, obecnie 5, a nie tak dawno 7) raczej nie są w stanie zmieścić się na powierzchni 50x50. Tak więc Osiaczek usadowił się na kocim fotelu i nie zamierzał się nigdzie stamtąd ruszać. Nazajutrz odkryła dopiero, że oprócz kociego fotela istnieje jeszcze jakieś pomieszczenie z mięciutką pościelą i tam się też zabunkrowała. No cóz, jako że kicia nowa, nie chcieliśmy jej stresować i pozwalaliśmy sypiać w łóżku... do czasu. Reszta towarzystwa wydawała się nie rozumieć dlaczego nowy domownik jest faworyzowany więc trzeba było zrównać Osiaczka w prawach z pozostała gromadką. Oj, pamiętam jakie oczy wywaliła na mnie Białaska, gdy zrzuciłam ją z pościeli... "ale jak to? Ona może a ja to co? Pies??". Osiaczek do dziś ma jakiś sentyment do sypialni, bo staje czasami na progu przed zamkniętymi drzwiami, zadziera swój okrągły łepek do góry i patrząc złotymi oczami mówi: "miau", co w wolnym tłumaczeniu oznacza zapewne prosbę o otwarcie drzwi. Mało tego nauczyła tej sztuczki swoje dwa czarne Diabliki. Gdy więc wstawałam rano do pracy i otwierałam drzwi sypialni padałam ze śmiechu widząc 3 czarne postacie usadowione na progu, czekające tylko na okazje by wedrzeć się do środka. O zgrozo, a ja myślałam z początku, że one mnie tak miło witają...
Wracając do Osiaczka - kicia przemiła, ale jakoś nigdy nie była skora do okazywania uczuć. Nie protestowała, gdy ktos ja głaskał, czy brał na kolana, ale też Jej Wysokośc sama po mizianie nie przyszła. Dopiero jakiś miesiąc czy 2 temu zauważyłam, że koteczka zaczyna domagać się uwagi. Zdarzało się, że ni stąd ni zowąd kicia wskakiwała na laptopa, ale na tym zabawa sie kończyła. Któregoś dnia jednak siedziałam sobie tak jak dzisiaj przed laptopem i cos dziobałam. Kątem oka widziałam, że do pokoju weszła Oska, znudzona jakby, rozejrzała się dokoła leniwie, zauwazyła mnie i podeszła. Usiadła obok krzesła i patrząc na mnie a jednocześnie udając że nie patrzy (skomplikowane, ale kociarze wiedzą zapewne o czym mowa) zaczęła mruczeć. W związku z kompletnym brakiem uwagi z mojej strony, postanowiła przedsięwziąć bardziej radykalne kroki. Wskoczyła na biurko i usadowiła się obok mojego ramienia, o dziwo nie wchodząc na klawiaturę. Ja nic - dziobie sobie dalej co dziobałam, aż nagle czuję jakby ktos mnie trącił w ramię. Patrzę, a to Osiaczek trąciła mnie łepkiem. Pogłaskałam kicię - "pomyliła się" - pomyslałam. A tu znowu - pyk - Oska juz nie tylko trąciła mnie łepkiem, ale przywarła do mojego ramienia całą sobą. To było pierwsze przełamanie lodów. Teraz zdarza się jej to bardzo często. Wchodzi na biurko i przykleja sie do mojego ramienia. Trzeba wówczas przerwać pisanie i skupic uwage na Kocince, i głaskac tak długo az Kicia uzna, że już dość i sobie pójdzie. A gdy kicię weźmie się na ręce, układa się na ramieniu, łapeczka przy łapeczce, zamyka oczy i zaczyna mruczeć. Ewentualnie podziwia świat z wysoka wielce zainteresowana. Może tak siedzieć godzinami... teraz liczę jej ten czas w minutach, bowiem Kocinka przytyła troszku i po jakimś czasie zaczynają mi już drętwieć ręce.
Poza tym zasypia w pozycji "pokabrzuszek", poluje na urojone myszy, jakiś czas temu polowała nawet na Kropeczkę, teraz wystarcza jej dziura po sęku, który wypadł z deski w podłodze. Skacze na nią, gdy dziura najmniej się tego spodziewa, podskakuje jak mały źrebak, bokiem, z ogonem w pałąk i oczami jak spodki.
Taki to się z Oseczki pieszczoch i rozrabiaka zrobił :)
4 komentarze:
Zostawiłam Ci wiadomość pod poprzedmin wpisem:)
Róża,
At the opportunity I come to wish you and family the best Merry Christmas and a Happy New Year!
Or in the way as the polish say:
"Wesolych Swiat i Szczesliwego Nowego Roku"
From Brazil:
your friend:
Geraldo
Piękna opowieść o Osce. To wielka nagroda jak taki kot zacznie sam się tulać.
Koty wiedzą jak się odwdzięczyć, takie przygarnięte znajdy potrafią vyć najwierniejszymi kotami na świecie.
Prześlij komentarz