Wczoraj po raz pierwszy od 1,5 miesiąca wzięłam Dżinksia na dłużej do domu. Był tak zszokowany, że nie wiedział czy ma jeść, czy ocierać się o moje nogi, drzwi i co sie nawinęło po drodze, czy korzystać z okazji i zdrzemnąć się na ukochanym fotelu. Jednego był tylko pewien - gdy zobaczył drzwi balkonowe momentalnie zaczął prosić, by wypuścić go na dwór.
Dżinks w pełnej krasie:
Małe wykazały wielkie zainteresowanie nowym-starym domownikiem, Suzi sprawę olała, a Oska wolała się zakamuflować :)
Rudy przypomniał sobie za to jak miło jest umościć sobie gniazdko na kolanach lub przewiesic się przez moją rękę gdy akurat piszę notkę na bloga. W związku z brakiem trzeciej ręki fotek Rudego brak.
Rudy przypomniał sobie za to jak miło jest umościć sobie gniazdko na kolanach lub przewiesic się przez moją rękę gdy akurat piszę notkę na bloga. W związku z brakiem trzeciej ręki fotek Rudego brak.
Dżinks w pełnej krasie:
Nie wiedziałam, że mój laptop potrafi generować uszy i ogon:
Wdzięczymy się do obiektywu:
Wstydzioch:
Zieeeeeew:
3 komentarze:
A czemu Dżinks mieszka poza domem? To z założenia kot podwórkowy?
Dżinks jest zamykany w tzw. izolatce żeby nie uciekł. Miał świerzbowca więc nie chciałam by pozarażał resztę kotów, a teraz po prostu czeka na kastrację. Gdyby był w domu, to od razu wykorzystałby czyjaś nieuwagę żeby uciec i wróciłby po pół roku... ze świerzbowcem i innym paskudztwem zapewne. Po kastracji zamieszka razem z resztą kociej gromadki tak jak kiedyś :)
Piesa masz super, ale robi miny. Koty zachwycające jak zawsze. Wrzuciłam sobie Twojego bloga do zakładek żeby tu często zaglądać :-)
Dużo głasków dla zwierzaków
Prześlij komentarz