Jak bardzo interesującym obiektem dla kociastych może stac się surowy kurczak przypomniałam sobie wczoraj, gdy po raz pierwszy od niepamietnych czasów postanowiłam przyrządzic najzwyklejsze kotlety z filetów z kurczaka. Zapach surowego mięsa przyciągnął do kuchni nawet maleńką Kropeczkę, która usadowiła mi się na kapciu i próbowała z całych sił ugryźć mnie w kostkę, podczas gdy reszta asystentów obsiadła mnie dookoła i miaucząc, zawodząc, mrucząc próbowała nakłonić mnie do wyjścia choć na sekundę z kuchni. Jako, że metoda ta nie skutkowała, kociaste przeszły do bardziej radykalnych prób zwędzenia mi kurczaka. Małe zaczęły buszować wśród ziemniaków i gdy je stamtąd przeganiałam Oska wskoczyła na blat i zaczęła się skradać do mięska. Nigdy nie wątpiłam w to, że mam inteligentne koty, ale żeby były aż tak podstepne? I to 2-miesięczne kociaki?? I nawet ta mała puchata kulka próbująca zaszkodzić mojej kostce - nie wiem czy chciała się pobawić, czy była w zmowie z resztą bandy.
Kropeczka będzie chyba wiekszym rozrabiaką niż 2 Diabełki razem wzięte. Już teraz smiga po mieszkaniu z jedną z prędkości kosmicznych, próbujac nadążyć za dwójką gamoni poruszających się z prędkością światła. Uczy się też w zastraszającym tempie - jeszcze wczoraj schody były dla niej przeszkodą nie do pokonania, a już dzisiaj przestały dla niej całkowicie istnieć. Mała idzie jak taran. Przewraca cięzkie buty - no bo glany przecież nie są lekkie, prawda? A poniewaz jest maleńka, zmiesci się wszędzie więc często spędzam popołudnia i wieczory na poszukiwaniach małego włochacza, który nie reaguje ani na "kici, kici", ani na "Kropuś, Kropeczko itp." ani na żadne inne zawołania. Jedynie Suzi potrafi ja odnaleźć - w końcu są najlepszymi kumpelami. No i Białaska zdradza często kryjówkę Malutkiej patrząc w tamtym kierunku - pilnuje przecież swojej dziewczynki. A Kropeczka, co widać na zdjęciach, wcale nie wygląda na małego czorta. Śliczne, białe pysio, wielkie ciągle zdziwione slepka, puchata sierść i delikatne ruchy - całkowite przeciwieństwo czarnulków, które już w oczach mają ogień.
Te dwa czorty sa ciągle w ruchu. Ja bym chyba padła po 10 minutach takiego galopu jaki one urządzają, ale ich to najwyraźniej nie męczy w ogóle. Akrobacje powietrzne opanowały do perfekcji - biegnąc z przeciwnych kierunków, potrafią wyskoczyć w powietrzu na siebie, warknąc, miauknąc, pacnąc na ziemie i pobiec dalej, by za sekundę pokaz powtórzyć. Wielki ubaw przy tym mają przewracając przy okazji Kropeczke, która nie zdąży nawet zareagować, więc tylko nerwowo i groźnie pomrukuje.
W przeciwieństwie do Kropki, która udaje że nie słyszy gdy ktoś ją woła, Czorty reagują na jedno, jedyne "zawołanie" - brzęk spodka o podłogę. Mysla, że ktoś nakłada jedzonko więc przybiegają jak najszybciej potrafią. Tak więc jesli nie potrafię zlokalizować miejsca, gdzie grasują małe bestie, albo bawią się ze mną w kotka i myszkę, gdy próbuję je przegonić z jakiegos pomieszczenia, podchodzę do spodka, trącam go nogą i maluchy zjawiają się prawie natychmiast.
Współczuję przyszłym właścicielom :)
Kropeczka będzie chyba wiekszym rozrabiaką niż 2 Diabełki razem wzięte. Już teraz smiga po mieszkaniu z jedną z prędkości kosmicznych, próbujac nadążyć za dwójką gamoni poruszających się z prędkością światła. Uczy się też w zastraszającym tempie - jeszcze wczoraj schody były dla niej przeszkodą nie do pokonania, a już dzisiaj przestały dla niej całkowicie istnieć. Mała idzie jak taran. Przewraca cięzkie buty - no bo glany przecież nie są lekkie, prawda? A poniewaz jest maleńka, zmiesci się wszędzie więc często spędzam popołudnia i wieczory na poszukiwaniach małego włochacza, który nie reaguje ani na "kici, kici", ani na "Kropuś, Kropeczko itp." ani na żadne inne zawołania. Jedynie Suzi potrafi ja odnaleźć - w końcu są najlepszymi kumpelami. No i Białaska zdradza często kryjówkę Malutkiej patrząc w tamtym kierunku - pilnuje przecież swojej dziewczynki. A Kropeczka, co widać na zdjęciach, wcale nie wygląda na małego czorta. Śliczne, białe pysio, wielkie ciągle zdziwione slepka, puchata sierść i delikatne ruchy - całkowite przeciwieństwo czarnulków, które już w oczach mają ogień.
Te dwa czorty sa ciągle w ruchu. Ja bym chyba padła po 10 minutach takiego galopu jaki one urządzają, ale ich to najwyraźniej nie męczy w ogóle. Akrobacje powietrzne opanowały do perfekcji - biegnąc z przeciwnych kierunków, potrafią wyskoczyć w powietrzu na siebie, warknąc, miauknąc, pacnąc na ziemie i pobiec dalej, by za sekundę pokaz powtórzyć. Wielki ubaw przy tym mają przewracając przy okazji Kropeczke, która nie zdąży nawet zareagować, więc tylko nerwowo i groźnie pomrukuje.
W przeciwieństwie do Kropki, która udaje że nie słyszy gdy ktoś ją woła, Czorty reagują na jedno, jedyne "zawołanie" - brzęk spodka o podłogę. Mysla, że ktoś nakłada jedzonko więc przybiegają jak najszybciej potrafią. Tak więc jesli nie potrafię zlokalizować miejsca, gdzie grasują małe bestie, albo bawią się ze mną w kotka i myszkę, gdy próbuję je przegonić z jakiegos pomieszczenia, podchodzę do spodka, trącam go nogą i maluchy zjawiają się prawie natychmiast.
Współczuję przyszłym właścicielom :)
3 komentarze:
Spłakałam się ze śmiechu;)
hihi :)
i jak tu nie kochać kotów :))
:-) o rany nie ma to jak małe koty w domu. Jak jeszcze Jovi był z braciszkiem to we dwójkę roznosili mieszkanie. A jak się chowali to odnaleźć ich pomagała Rózia - zaczynała krążyć obok miejsca gdzie się schowali.
Dużo głasków dla kociaków
Prześlij komentarz