wtorek, 30 września 2008

Sennie

Standard:)
Ulubione miejsce Rudego:
Black Trinity:

niedziela, 28 września 2008

Jak kamfora

Tak można rzec o łańcuchu i obroży Suzinki. W czwartek, po powrocie z pracy zastaliśmy psa bez obroży, latającego sobie po ogrodzie i baaaardzo z siebie zadowolonego :) D. obszedł cały ogród - łańcucha ani sladu. Dopiero wczoraj sąsiad nam doniósł (inny sąsiad, nie ten, ktoremu Psinka zawdzieczała niewolę), że Pieska się urwała razem z łancuchem i przeczołgując się pod siatką z ogrodzenia zaczepiła się o nią łancuchem i o mały włos udusiła! Sąsiad widząc że coś się wije pod płotem podszedł i uwolnił pieskę, a narzędzie tortur schował. Kupilismy Suzi śliczne, czerwone szeleczki, ale zdaje mi się, że nie prędko pozwolimy sobie na ryzyko przywiązania Suzi przy budzie.
Tym bardziej, że po rozmowie z tatą okazało się, że Suzi obszczekuje dzieciaki tylko dlatego, że te robią jej na złość.
Suzi w czerwonych szeleczkach prezentuje się tak:


sobota, 27 września 2008

Maleńtasy

Urosłam troszeczkę?Parapet kuchenny - ulubiona stołówka:
Zapasy (tego krzesła nie ogryzły koty - to robota Suzi z wdzięczności za trzymanie w zamknięciu pól roku temu):
Co by tu zbroić:
Daaaaj jeeeeść:

Sen zimowy

Fotki z czasów jak temperatura w domu nie przekraczała 10 stopni Celsjusza.
Odkąd mamy opał i w domu jest naprawdę ciepło zwierzaki sypiają na podłodze :))


czwartek, 25 września 2008

Ludzka głupota

Nie ma w świecie nic gorszego od głupiegoo sąsiada. Wieści głoszą, że dzieci idące do szkoły boja sie przejść koło naszego domu, bo Suzi je obszczekuje. Jak dla mnie to całkiem normalny objaw u psa - zarówno w kwestii samego szczekania, jak i w kwestii szczekania na obcych, a głównie w kwestii szczekania na dzieci, które sa rzeczywiście wielkim zagrożeniem dla zwierzaka. To głównie one dręczą i maltretują bogu ducha winne zwierzaki. Wracając do tematu - sąsiadka zazyczyła sobie bysmy Suzinke zamykali gdzieś na dzień. Taaa, właśnie po to przynosiłam do domu psa, żeby całymi dniami siedział w zamknięciu, a złodzieje mogli grasować wokół mojego domu i w nim samym. Po to przynosiłam do domu psa, żeby siedząc w zamknięciu zeżarł mi kolejne buty, doniczkę, wykładzinę i drzwi.
Bardzo ciekawi mnie fakt, dlaczego uroczej sąsiadce tak bardzo przeszkadza moja mała Suzinka, natomiast nie obchodzi jej zupełnie wielka krowa latająca luzem po ulicy, która z założenia miała byc psem tylko w wyniku mutacji genetycznych wyszło cos zupełnie innego. Jeżeli nie widzieliście nigdy takiego gigantycznego psa, to zapraszam - pokaz darmowy conajmniej 2 razy w tygodniu. Krew mnie chyba zaleje.
Żeby uniknąć konfliktów, D. przywiązał Suzi na łańcuchu przy budzie... psina się tak zestresowała że przywarła do ziemi i udawała, że w ogóle jej nie ma. To ogromna trauma dla psa, który jak dotąd całymi dniami cieszył sie wolnością.

środa, 24 września 2008

Jak myszy zjadły Popiela

Oska została wczoraj wypozyczona cioci, która nie może opędzić sie od myszy. Te małe bestie nie czują respektu nawet przed ludźmi - łażą po mieszkaniu między domownikami. Potrafią przechytrzyć nawet pułapke na myszy. Zrozpaczona ciocia uderzyła więc do mnie. Wybór był trudny - Dżinks odpadał jako że trwa jego rekonwalescencja, Rudy tez sie nie nadawał - nie wiem czy on w swoim życiu jakąkolwiek mysz złapał - uwierzyłabym raczej że zawarł z nimi pakt o nieagresji. Najlepszym łowcą jest Białaska, ale obecnie ma malucha do wykarmiwnia więc tez nie mogłam jej wypozyczyć, tak więc wypadło na Oskę - jej maleńtasy już jedzą same więc nie są od Oski zależne. Podobno Oseczka bardzo szybko zadomowiła się w nowym miejscu - towarzyszyła wujkowi cały wieczór. Ciekawe czy złapała jakąś mysz...
Ponieważ ciocia jest niejako moja sąsiadką - dzieli nas tylko ogród, ustaliłam, że Oseczka w dzień będzie wracała do domu, a noce będzie spędzała u cioci.

poniedziałek, 22 września 2008

Kropka

Przedstawiamy Kropeczkę, 3-tygodniową maleńką koteczkę trikolorkę. Skąd imię? Ona cała to po prostu kropka - kropka w kropkę podobna do swojej mamusi - Księżniczki, oczęta na tle białego pysia wyglądają jak kropeczki i ona sama jest taka maleńka i delikatna jak kropelka rosy :) Kuzyn zakochał sie w niej od pierwszego wejrzenia i jak tylko kicieńka podrośnie zabiera ją do siebie.


sobota, 20 września 2008

Sądny dzień

Nie był znowu taki sądny :) Poczciwy Dżinksio zeżarł porcję karmy z tabletką na robale bez marudzenia. Nawet spodeczek został wylizany. Mam nadzieję, że nie oznacza to, że mam w szeregach kota-narkomana :>
Zaraz po tym wielce rozradowany kiciorek powędrował pod drzwi balkonowe w nadziei iż zostanie wypuszczony i będzie mógł pognać w siną dal i wrócić do domu w okolicach grudnia. A tu ZONK! Kotecka złapali i w karcerze na nowo zamknęli. Do końca września.

Ponieważ w domu piekielnie zimno (nie kupiliśmy jeszcze opału, o zgrozo!), sierściuchy szukają co cieplejszych miejsc by się tam zaanektować. Tak więc sierść można znaleźć na klawiaturze laptopa, pod kołdrą tudzież kocem, a ponieważ Oseczka sie zorientowała, że jednym z cieplejszych miejsc bywa także kaloryfer (gdy spali się trochę śmieci w piecu coby w domu szron na ścianach nie osiadł), obawiam się, że niedługo będę się głowić nad tym, jak powyciągać z kaloryferowych czeluści kocie kłaki.

Nie wiadomo też czy to z zimna, czy z nudów Rudi, nasz kochany zawadiaka, przypomniał sobie młodość i urządza z maleńtasami harce po całym domu. W sumie Rudasek nigdy nie był do końca normalny :>

Poniżej zdjęcia Oski z pozdrowieniami dla Pań, którym kotka zawdzięcza życie :)

Nie pozwolili ogrzać tyłka na laptopie, to Oska zaczęła podgryzać ciasto. Zabrałam więc talerz i poszłam schować, a w tym czasie Osunia usadowiła się wygodnie na laptopie. Spryciara.



czwartek, 18 września 2008

Rewelacje

Oska przytargała do domu mysz - zamęczoną już na śmierć. Kociaki po prostu zwariowały - jeden porwał mysz i gdy drugi próbował uszczknąć kawałeczek, to ten pierwszy warczał jak doberman. Nie wiadomo co stało się z myszą - żadnego trupa w domu nie znalazłam. Czyżby kociaki ją schrupały???

Jak już wspominałam gdzieś rewelacja okazała się firana. Teraz juz nie tylko słuzy do huśtania się, ale pełni także funkcję ściany wspinaczkowej.




środa, 17 września 2008

Jak dać kotu tabletkę

Mam nadzieję, że aplikowanie Dżinksowi tabletki w sobotę nie będzie wyglądało tak:
  1. Weź kota na ręcę i otocz go lewym ramieniem tak, jak się trzyma niemowlę. Umieść palec wskazujący i kciuk prawej reki po obu stronach pyska i naciśnij lekko trzymając tabletke w pozostałych palcach prawej reki. Gdy kot otworzy pysk wpuść tabletkę, pozwol kotu zamknąć pysk i przełknąć.
  2. Podnieś tabletkę z podłogi i wyciągnij kota spod tapczanu. Ponownie otocz kota lewym ramieniem i powtórz cały proces jeszcze raz.
  3. Wyciągnij kota z sypialni i wyrzuć rozmamłaną już tabletkę.
  4. Wyjmij nową tabletkę z opakowania, otocz kota lewym ramieniem jednocześnie trzymając lewą ręką wierzgające tylne nogi. Rozewrzyj pysk kota i palcem wskazującym prawej ręki wepchnij tabletkę tak głęboko, jak się da. Przytrzymaj kotu zamknięty pysk i policz do dziesięciu.
  5. Wyciągnij tabletkę z akwarium a kota z garderoby. Zawołaj żonę do pomocy.
  6. Przyduś kota do podłogi klinując go między kolanami jednocześnie trzymając wierzgające przednie i tylne łapy. Nie zwracaj uwagi na niskie warczące odgłosy wydawane w tym czasie przez kota. Niech żona przytrzyma głowę kota jednocześnie wpychajac mu drewnianą linijkę między zęby. Następnie wsuń tabletkę wzdłuż linijki między rozwarte zęby i intensywnie pogłaszcz kota po gardle co skłoni go do przełknięcia.
  7. Wyciągnij kota siedzącego na karniszach i rozpakuj nową tabletkę. Zanotuj sobie, żeby wymienić firanki. Pozbieraj kawałki porcelany z potłuczonej wazy, możesz je posklejać później.
  8. Owiń kota w ręcznik kąpielowy, a następnie niech żona położy się na kocie tak, żeby tylko jego głowa wystawała spod jej pachy. Umieść tabletkę w środku plastikowej rurki do napojów. Przy pomocy ołówka otwórz kotu pysk i wcisnąwszy rurkę między rozwarte zęby mocno wdmuchnij tabletkę do środka.
  9. Sprawdź na opakowaniu, czy tabletki nie są szkodliwe dla ludzi, a następnie wypij jedną butelkę piwa, żeby pozbyć się nieprzyjemnego smaku w ustach. Zabandażuj żonie rozdrapane ramię, a następnie przy pomocy wody z mydłem usuń plamy krwi z dywanu.
  10. Przynieś kota z altanki sśsiada. Rozpakuj następną tabletkę. Przygotuj następną butelkę piwa. Umieść kota w drzwiczkach od kredensu tak, żeby przez szczelinę wystawała tylko jego glowa. Rozewrzyj mu pysk łyżeczką od herbaty i przy pomocy gumki recepturki strzel tabletką miedzy rozwarte zęby.
  11. Przynieś śrubokręt i przykręć wyrwane zawiasy z drzwiczek na swoje miejsce. Wypij piwo. Weź butelkę wódki. Nalej do kieliszka i wypij. Przyłóż zimny kompres do policzka i sprawdź, kiedy ostatnio byłeś szczepiony na tężec. Przemyj policzek wódką w celu zdezynfekowania rany i wypij kolejny kieliszek aby ukoić ból. Podartą koszulę możesz już wyrzucić.
  12. Zadzwoń po straż pożarną, żeby sciągnęli tego pier… kota z drzewa. Przeproś sąsiada, który wjechał samochodem w płot próbując ominąć kota przebiegającego przez ulicę. Wyjmij kolejną tabletkę z opakowania.
  13. Skrępuj tego drania przy pomocy sznurka od bielizny zwiazujac razem przednie i tylnie łapy, a następnie przywiąż go do nogi od stołu. Weź grube, skórzane rękawice ogrodnicze. Wciśnij tabletkę kotu do gardła popychając dużym kawałkiem polędwicy wieprzowej. Już nie musisz być delikatny. Przytrzymaj głowę kota pionowo i wlej mu dwie szklanki wody wprost do gardła, żeby spłukać tabletkę.
  14. Wypij pozostałą wódkę z butelki. Pozwól żonie zawieźć się na pogotowie. Siedź spokojnie, żeby doktor mógł zaszyć ci ramię i wyjać resztki tabletki z oka. Po drodze do domu wstąp do sklepu meblowego i kup nowy stół.
  15. Zadzwoń do schroniska dla zwierząt, żeby zabrali tego mutanta z piekła rodem i sprawdź, czy w pobliskim sklepie zoologicznym nie mają chomików.

wtorek, 16 września 2008

Wieści gminne

Dżinksiu - w sobotę byliśmy u weta ponownie. Kicior czuł, że cos się święci i za żadne skarby świata nie chciał wleźć do transportera.. trzeba było go tam na siłę wepchnąc i szybko zamknąć, bo cholera wykonała zwrot i już wystawiała pysk na zewnątrz. W aucie transporter nakryłam kocem, bo kocur wył jakby go ze skóry obdzierano. Uspokoił się dopiero na miejscu jak zaczęłam go głaskać. Wet wyczyścił kociusiowi uszy i zaaplikował kolejny zastrzyk - podobno ostatni. Dostałam też tabletkę na robale, ale tym, jak ją kocurkowi podać, będę się martwiła dopiero w sobotę.
Stan kotecka oceniam na zadowalający. Sierść odrosła, nabrała blasku, kiciorek zrobił się jakby bardziej żwawy. Nie jest zachwycony tym, że jest trzymany w zamknięciu, ale to dla jego dobra. W październiku czeka go zabieg.

Maleńtasy dokazują z każdym dniem coraz bardziej i przemierzają pokoje z prędkością światła i dzikim "mrrraauu!". Mają tez wampiryczne zapędy - wchodzący do pokoju człowiek witany jest gryzieniem w kostkę.
Wczoraj odkryły że wujek Rudi może służyć jako przytulanka i raz siedziały wtulone w jego puchatą sierść, a jak im sie znudziło kładły się na poduszce tuż przed moim nosem.

Suzi - na jej widok kociątka aż skaczą z radości. Podbiegaja i od razu walą Suzika łapami po nosie - to ma niby być zaproszenie do zabawy. Suzince to najwyraźniej nie przeszkadza, bo albo kładzie się na podłodze i pozwala by małe gryzły ją po nosie i drapały po łebku, albo przewraca nosem delikwenta i sama go delikatnie podgryza tu i ówdzie.

Oseńka z trudem toleruje harce Suzi z kociątkami. Czasami trzeba ją trzymać żeby nie zaatakowała Suzi. Jakoś jej sie pychol zaokrąglił - czyżby kizia mizia przytyła? Zorientowała się też (ciekawe czy zgapiła od Białaski), które z okien jest oknem naszej sypialni. Dziś o 5 rano darła pod wspomnianym oknem paszczę na cały regulator domagając się wpuszczenia do domu.

czwartek, 11 września 2008

Kung-fu fighting

Wczoraj Suzi zaatakowała Oskę... nie wiem czy bez powodu - akurat wyszłam z pokoju więc nie wiem co się stało. Może Osce nie spodobało się, że Suzi zaczepia kocięta, a może był inny powód. Nie wiadomo kto zaatakował pierwszy, w każdym razie w sekundę byłam z powrotem w pokoju żeby rozdzielic walczących. Najgorsze jest to, że Suzi w ferworze walki nie reagowała zupełnie na moje wrzaski i o mały włos dostałoby się także Białasce, która widząc co się dzieje przyleciała migiem pomóc Osce i zaatakowała Suzi. Maleńtaski w oka mgnieniu zniknęły w swoim azylu za kanapa i tam wcisniete w kąt czekały aż wszystko przycichnie.
Obejrzałam Oseńke dokładnie, ale nie miała na sobie żadnych śladów pogryzienia. Cały wieczór była bardzo zdenerwowana (z tej złości pogoniła Rudego), ale dziś rano już zachowywała się jak spokojny, zrównowazony kot.
Zastanawia mnie Suzi. Nigdy nie atakowała z takim impetem. Owszem biły sie nieraz z Białaską, ale to koteczka prowokowała - widziała w Suzince zagrożenie dla swoich maleństw i dawała psince łapką po nosie. Suzi zawsze też reagowała na mój podniesiony ton i zostawiała kotkę w spokoju. Do wczoraj...
Zakładam że Suzi jak zwykle bawiła się z kociakami, Oska tego nie wytrzymała i zawarczała na Suzinkę, a ta nie zastanawiając się ani sekundy skoczyła na biedną kotkę. Reszty dopełniła Białaska - obrońca ucisnionych.
W każdym razie niezły kocioł miałam w pokoju. Żal mi Oski - to taki spokojny i niekonfliktowy kot - całkowite przeciwieństwo walecznej Białaski.

środa, 10 września 2008

Rośniemy

Maluchy wczoraj skończyły miesiąc. Oska nadal dzieli obowiązki mamy z Księżniczką, małe rosną jak na drożdżach i z dnia na dzień coraz bardziej rozrabiają. Odkryły już, że to coś zwisającego przy oknie, co Człowieki zwą firaną, może służyć jako huśtawka, gdy się w to odpowiednio wczepi pazurki.
Miejsce za kanapą jest doskonałą kryjówką i noclegownią, nie mniej interesująca jest łazienka i "czarna dziura" pod wanną.











piątek, 5 września 2008

Weteran

Proszę Państwa, oto Dżinks.

Wiek: 11 lat
Kolor: czarno-biały
Usposobienie: gapowaty, wesoły, miziasty
Historia: został przywieziony jako 2-miesięczny kociak. Jeszcze tego samego dnia potrącił go samochód - na szczęście skończyło się na niewielkim krwiaku w mózgu, który tylko jakiś czas powodował u kotka zawroty głowy.
Minęło pare lat. Któregoś dnia zauważyłam na udzie jednej z tylnych łap dziurę - po ugryzieniu najprawdopodobniej kuny (tak stwierdził wet). Ugryzienie wyglądało niegroźnie... jak się okazało był to wierzchołek góry lodowej. Wet po dokładnym zbadaniu kota stwierdził martwicę skóry, która już zaczęła powoli obejmować mięśnie. Kicior został natychmiast skierowany na zabieg polegający na wycięciu martwych tkanek. Jako że z rany sączyła się masa ropy, zabieg przeprowadzono bez znieczulenia. Kocina darła sie tak, że ja i siostra się poryczałyśmy nie mogąc już tego znieść.
Wet powiedział, że rana jest tak głęboka, że dużo czasu upłynie zanim całkowicie się zagoi, natomiast to miejsce juz nigdy nie pokryje się sierścią.
Dzisiaj nie ma śladu po jakimkolwiek zabiegu - rana błyskawicznie zagoiła się i pokryła sierścią. Niestety z kocura zrobił się turysta. Znika późną zima i wraca do domu wczesną jesienią.... właśnie wrócił ... z kolegami świerzbowcami. Siedzi więc zamknięty w izolatce żeby nie dzielił się żyjątkami z innymi kotami. I będzie tak pokutował jeszcze jakiś tydzień. Nie jest wykastrowany więc i ten zabieg przed nim... oby wszystko skończyło sie pozytywnie.

Kicia na zdjęciu to nie Dżinks, ale wygląda identycznie :)


czwartek, 4 września 2008

Ten pierwszy raz

Dziś Kociaki dowiedziały sie, że poza mlekiem istnieje na świecie jeszcze inny rodzaj pożywienia. Salaterka z mięskiem okazała się atrakcyjna tylko dla jednej Kruszynki, druga nawet się nie popatrzyła.
Atrakcją dla obydwu okazał się powrót Oski - mleczarni :]

W związku z tym, że Koteczki są nie do odróżnienia zastanawiam się jak je oznaczyć - pomysł z niebieską i różową wstążeczką został wyśmiany przez D. :>


Degustacja:
Drzemka przed i poobiednia:

Mama zastępcza

Księżniczka przybiega na każde miauknięcie Oskowych pociech. Czyżby uznała, że opieka Oski nie jest wystarczająca? :> Maleńtaski chyba przemyślały sprawę i traktują Białaskę jak drugą mamę :)))

"Ta zaś z tym aparatem...":
"Postraszyło kobitę":
Cud, miód i orzeszki:

środa, 3 września 2008

Zazdroch

Wyniosłam wczoraj kiciątka z szafy. Do kartonika, w którym kiedyś zwykła przesiadywać Białaska i którym później wzgardziła. Dziś rano sobie o nim przypomniała i wpakowała się do środka nie bacząc wcale na dwie burczące groźnie czarne kulki. Dawno nie słyszałam żeby mały kot tak burczał :))) Oska sytuacje obserwowała spod fotela - nie wyglądała na specjalnie przejętą.

Wrrrrr:
Kapitulacja:

wtorek, 2 września 2008

Vet

Czy jeśli weterynarz mówi, że nie trzeba przeprowadzać badań przed kastracja/sterylizacją, to należy mu wierzyć? :>

poniedziałek, 1 września 2008

Oskowe fanaberie...

Wczoraj zwierzątko przyssało się do miseczki z...... rosołem. Potem zjadło świeżo usmażonego naleśnika (ostudzonego i bez nadzienia oczywiście) - musieliśmy się z Kocinką podzielić :))
Sałatka śledziowa - kolejny rarytas. A na początku Kocinka tylko szyneczkę jadała, a na wszystko inne patrzyła z pogardą :))
Z innych fanaberii - łazienka zdaje się być niezwykle interesującym miejscem - szczególnie obszar pod wanną. Oseńka tylko czeka aż ktoś otworzy drzwi i sruuu pod wannę :>

Kocinka uznała także, że będę dobrym opiekunem dla kociąt. Wlazła mi na laptop, rozeznała co mnie tak bardzo zajmuje, uznając zapewne, że to żadne priorytety rozłozyła się najpierw na laptopie, potem na drukarce, aż w koncu zeskoczyła dając mi wyraźnie znać, że mam wreszcie ruszyć tyłek i za nią pójść. Poszłam ciekawa czegóż to Kocinka sobie życzy - życzyła sobie właśnie bym popilnowała kiciusiów śpiących na kanapie, podczas gdy ona poleciała pozałatwiać na podwórku jakieś sprawy nie cierpiące zwłoki.
Zostałam więc oficjalnie nianią, tylko umowę mi Kotka zapomniała przedstawić :>


A posiedzę sobie tutaj:
Mała Chinka:

Marnotrawna

Wróciła... marnotrawna - Białaska czyli. Teraz wygrzewa się na balkonie jak gdyby nigdy nic.