sobota, 20 września 2008

Sądny dzień

Nie był znowu taki sądny :) Poczciwy Dżinksio zeżarł porcję karmy z tabletką na robale bez marudzenia. Nawet spodeczek został wylizany. Mam nadzieję, że nie oznacza to, że mam w szeregach kota-narkomana :>
Zaraz po tym wielce rozradowany kiciorek powędrował pod drzwi balkonowe w nadziei iż zostanie wypuszczony i będzie mógł pognać w siną dal i wrócić do domu w okolicach grudnia. A tu ZONK! Kotecka złapali i w karcerze na nowo zamknęli. Do końca września.

Ponieważ w domu piekielnie zimno (nie kupiliśmy jeszcze opału, o zgrozo!), sierściuchy szukają co cieplejszych miejsc by się tam zaanektować. Tak więc sierść można znaleźć na klawiaturze laptopa, pod kołdrą tudzież kocem, a ponieważ Oseczka sie zorientowała, że jednym z cieplejszych miejsc bywa także kaloryfer (gdy spali się trochę śmieci w piecu coby w domu szron na ścianach nie osiadł), obawiam się, że niedługo będę się głowić nad tym, jak powyciągać z kaloryferowych czeluści kocie kłaki.

Nie wiadomo też czy to z zimna, czy z nudów Rudi, nasz kochany zawadiaka, przypomniał sobie młodość i urządza z maleńtasami harce po całym domu. W sumie Rudasek nigdy nie był do końca normalny :>

Poniżej zdjęcia Oski z pozdrowieniami dla Pań, którym kotka zawdzięcza życie :)

Nie pozwolili ogrzać tyłka na laptopie, to Oska zaczęła podgryzać ciasto. Zabrałam więc talerz i poszłam schować, a w tym czasie Osunia usadowiła się wygodnie na laptopie. Spryciara.



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ładny portrecik :-)

mustahelmi pisze...

dziękujemy :)) modelka jest bardzo cierpliwa ;)