czwartek, 11 września 2008

Kung-fu fighting

Wczoraj Suzi zaatakowała Oskę... nie wiem czy bez powodu - akurat wyszłam z pokoju więc nie wiem co się stało. Może Osce nie spodobało się, że Suzi zaczepia kocięta, a może był inny powód. Nie wiadomo kto zaatakował pierwszy, w każdym razie w sekundę byłam z powrotem w pokoju żeby rozdzielic walczących. Najgorsze jest to, że Suzi w ferworze walki nie reagowała zupełnie na moje wrzaski i o mały włos dostałoby się także Białasce, która widząc co się dzieje przyleciała migiem pomóc Osce i zaatakowała Suzi. Maleńtaski w oka mgnieniu zniknęły w swoim azylu za kanapa i tam wcisniete w kąt czekały aż wszystko przycichnie.
Obejrzałam Oseńke dokładnie, ale nie miała na sobie żadnych śladów pogryzienia. Cały wieczór była bardzo zdenerwowana (z tej złości pogoniła Rudego), ale dziś rano już zachowywała się jak spokojny, zrównowazony kot.
Zastanawia mnie Suzi. Nigdy nie atakowała z takim impetem. Owszem biły sie nieraz z Białaską, ale to koteczka prowokowała - widziała w Suzince zagrożenie dla swoich maleństw i dawała psince łapką po nosie. Suzi zawsze też reagowała na mój podniesiony ton i zostawiała kotkę w spokoju. Do wczoraj...
Zakładam że Suzi jak zwykle bawiła się z kociakami, Oska tego nie wytrzymała i zawarczała na Suzinkę, a ta nie zastanawiając się ani sekundy skoczyła na biedną kotkę. Reszty dopełniła Białaska - obrońca ucisnionych.
W każdym razie niezły kocioł miałam w pokoju. Żal mi Oski - to taki spokojny i niekonfliktowy kot - całkowite przeciwieństwo walecznej Białaski.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ojej, a ja myślałam, że kocie pazurki skutecznie odstraszają pieski od prób agresji.

mustahelmi pisze...

Tez tak myślałam Hersylio. Byc może Suzi tak naprawdę jeszcze nie miała z nimi styczności ;)